Najnowsze wpisy


sie 12 2015 Dziwne to wszystko
Komentarze: 0

Dziwne jest to wszystko. Innym się wiedzie, jeżdżą na wakacje, nad morze, w góry, za granicę...  Kasy brakuje. Na prawo jazdy się zapisałem, bo przy trójce jedna osoba jeżdżąca to za mało. Teraz pytanie, skąd spłacić? Tu się zabierze, tu się podbierze i może się uzbiera. Ja pracuję na etacie, żona na wychowawczym, już kończącym się, bo od września najmłodsze do przedszkola. Tylko pytanie, czy jej nie wywalą, bo już długo jej nie było. Ostatnio wleciało mi, że kobita po roku albo półtora wychowawczego następnego dnia dostała wypowiedzenie. Tylko dlatego, że ma dziecko. Podczas rozmów rekrutacyjnych na pytanie, czy ma dziecko, odpowiadała, że ma jedno. Potencjalny pracodawca ucinał w tym momencie temat i podziękował. Ale dlaczego? Czemu dziecko winne? Popierdzieliło się wszystkim? Mamy chcą pracować, bo wiadomo rodzinę trzeba utrzymać.
A wracając do braku kasy... straszna bida w tym kraju, aż szlag człowieka trafia.  Co zrobić, by było lepiej?

siekiera80 : :
sie 06 2015 Z życia
Komentarze: 2

Cel bloga: o wszystkim co otacza i o wszystkim co mnie wkurza - dla poprawy swojego nastroju
Od czego by tu zacząć? Od tego dobrego czy złego? W zasadzie jest więcej złych niż dobrych, bo mnie życie zrobiło psikusa. Będąc maleńki miałem zapalenie opon mózgowych i przez to mam wadę słuchu i wzroku. Wzrok ucierpiał najlżej, gorzej ze słuchem - ubytek na oba uszy o 50%, więc aparaty słuchowe muszę nosić. Są też ludzie, którym mimo wszystko dobrze się wiedzie, ale ja chyba nie należę do nich. No cóż... tak bywa. Szczęście nie jest mi pisane.
W przedszkolu miałem koleżankę Ewę, z którą dobrze się rozmawiało i bawiło. Nawet zdjęcie pamiątkowe wisiało na ścianie. Z chwilą pójścia do szkoły drogi nam się rozeszły. W szkole miałem kolegę Karola, z którym początkowo się przyjaźniliśmy, a na koniec szkoły już coś się popsuło. Jak coś powiedziałem a mu się to nie podobało, to mówił "ale kwas". Potem ograniczenie kontaktów do pozostawiania sobie listów pod szafą biblioteki szkolnej. Dziwne? Nie? Potem szkoła średnia. Gadało się z kolegami, ale tylko w szkole. Żadnych spotkań nie było po szkole, albo nawet były, ale nie byłem zapraszany. Studia podobnie. Efekt? Nie mam żadnego przyjaciela ani przyjaciółki. W domu brat wymykał się do kolegów, ojciec pilnował swojego nosa. Nie miałem w nich partnerów do rozmowy. Pewnego dnia, przez net, poznałem przyszłą moją żonę. Fajnie się gadało, było super, potem byliśmy parą i wzięliśmy ślub, Był nawet tekst do niej: czy wiesz co robisz? Był tekst do mnie też: ona nie jest dobrym materiałem na żonę. Hmmm... Coś mi tu śmierdziało. Czyżby moja niepełnosprawność, że tak powiem? W pracy też żadnych przyjaźni nie mam. Aż do tego stopnia, że teraz siedzę w pokoju sam :( Koleżanka i kolega z pokoju na urlopach. Nikt do mnie nie zagląda, nie zagada...
Może jestem dziwny? Nie jestem specjalnie towarzyski, bo imprez unikam jak ognia, bo hałas mi przeszkadza w zrozumieniu drugiej osoby, która mówi do mnie. Dźwięki, które są w tle zlewają się z głosami osób, więc mam koktajl dźwiękowy. Siła wyższa, nic na to nie poradzę. Historia przykra i nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Żona wychodzi z przyjaciółkami na zakupy, na kawę, na lody. A ja zostaję z dziećmi wieczorami, żeby babci nie ściągać. Ja bym się napił z kimś piwka, poszedł na kręgle, ale nie mam z kim... Cholera! Teściowie jak nie muszą, to nie rozmawiają ze mną, chyba, że wyskoczy temat. Cokolwiek potrzeba, to przez żonę czasami potrafią przekazać.
Z ojcem i bratem nie utrzymuję kontaktu, bo na obiedzie poślubnym mi się nie pojawili o zostawili teściom cały rachunek do spłacenia.
Straciłem wiarę w siebie! Nie wiem co począć, aby być szczęśliwym. Ratunku! Co robić, abym zaczął normalnie funkcjonować a nie w izolacji?